Dzisiaj post o pewnym miejscu w Berlinie, które już dawno mogłoby odejść w niepamięć, a jednak dano mu drugie życie i funkcjonuje jako park miejski w samym środku miasta i nie mam na myśli
lotniska Tempelhof chociaż na terenie zamkniętego lotniska władze miasta również stworzyły nietypowy park, który dzisiaj jest jednym z najlepszych miejsc do uprawiania rekreacji na świeżym powietrzu w Berlinie.
Historia powstania Natur-Park Schöneberger Südgelände jest równie ciekawa, ponieważ kiedyś w tym miejscu znajdowała się ogromna stacja kolejowa wraz z torami manewrowymi, zajezdnią oraz halą magazynową. Miejsce to nazywało się Bahnbetriebswerks und Rangierbahnofs Tempelhof i zostało wybudowane w 1875 roku.
Ten kolejowy kołowrotek tętnił życiem, aż do czasów II wojny światowej, niestety po wojnie zaczęto stopniowo go zamykać, a w 1952 roku jego działalność została całkowicie wstrzymana. Opuszczony plac wraz z pozostawionymi samym sobie obiektami przez lata niszczał, a przyroda zaczęła odzyskiwać na nowo tutaj swoje miejsce. Z czasem w miejscu biegnących torów powstały łąki i lasy, które dzisiaj są siedliskami naturalnymi dla zwierząt i roślin.
Po kilkudziesięciu latach powstała tutaj ostoja przyrodnicza dla wielu rzadkich i zagrożonych wyginięciem gatunków. Przed kilkoma laty wielu zaangażowanych obywateli oraz ekologów przy wsparciu finansowemu miasta stworzyło tutaj rezerwat przyrody wraz z parkiem miejskim, który został udostępniony mieszkańcom. To miejsce, w którym można dzisiaj interesująco spędzić czas, ale też idealny przykład na to, jak można ocalić stare miejsca przed zapomnieniem.
To miejsce, które jest berlińską mieszanką: niszczejących obiektów przemysłowych, przyrody i otwartości na sztukę i ludzi. Do dnia dzisiejszego na tym ternie zachowały się niektóre stare budynki i maszyny, które komponują się dobrze z obecnym krajobrazem. Na ścieżce rekreacyjnej biegnącej wzdłuż starej linii kolejowej, gdzieś w gąszczu wysokich drzew znaleźć można starą lokomotywę czy całą stację zwrotnicową.
Natur-Park Schöneberger Südgelände to takie miejsce w Berlinie, które według mnie idealnie odzwierciedla duszę tego miasta. Warto wybrać się tam na spacer z dziećmi i poznać historie tego miejsca. Na pewno dowiecie się więcej dzięki ciekawej wystawie plenerowej i starym zdjęciom zachowanym z tamtego okresu.
Ok, jedni może powiedzą, że nie ma tam nic specjalnego, inni będą zachwycać się tym miejscem tak jak my. Mój syn jest fanem kolei, więc zafascynowany pociągami, krążył po starych torach. Mnie osobiście najbardziej spodobał się sam pomysł na wykorzystanie tego terenu. Lubię takie miejsca, które dostają drugie życie, a sama idea stworzenia z niszczejącego dworca -miejsca otwartego dla mieszkańców miasta, jest genialna. Berlińczycy stworzyli kolejne “miejsce z duszą”, które łączy ze sobą historię, przyrodę i sztukę i za to należą się im słowa uznania, lub jak kto woli “czapki z głów”.

Dojazd: My dojechaliśmy tam rowerami, ale można też dojechać bezpośrednio S-bahnem S2, S25 lub busem 170, 246, M76, X76 (S-Bahnhof Priesterweg). Parking dla rowerów jest przy wejściu na terenie parku.

Godziny otwarcia: codziennie od 9:00 do zmroku
Bilety: wstęp 1 euro, dzieci do 14 roku życia za darmo


PS. Ostatnio czytamy przed snem jedno i to samo opowiadanie o pociągu, który zjechał na boczny tor (“Basia”, dokładnie “Bajki na dobranoc” Zofii Staneckiej) i może dlatego mojemu synowi w tym berlińskim parku zapomnianych pociągów tak podobało. W książce też mamy historię o starym pociągu, który zatrzymał się gdzieś w polu, a później przez lata stał i niszczał. Dopiero po pewnym czasie zyskał drugie życie, kiedy zamieszkał w nim bezdomny, myszka, jeż oraz kilka innych, małych stworzonek. Stary pociąg znów cieszył się na swój własny, milczący sposób, że przechowuje we wnętrzu życie.
Tak jak to miejsce w dzielnicy Schöneberg, które zyskało drugie życie…