Warmia i hotel przyjazny rodzinom z dziećmi.

Dzisiaj wpis o tym, gdzie można w Polsce wybrać na kilkudniowy wyjazd z dzieckiem niezależnie od pory roku.

W związku z tym, że zaplanowaliśmy zostać w Polsce do początku stycznia, to postanowiliśmy na kilka dni w tej przerwie świąteczno-noworocznej wyjechać jeszcze gdzieś tylko we trójkę. Długo zastanawialiśmy się, co mamy ze sobą zrobić w tym okresie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, kiedy to dni są jakieś takie rozlazłe i ogólnie ciężko jest stwierdzić jaki jest dzień tygodnia, a co dopiero jak stacjonuje się u rodziców, a dziadek z babcią muszą wrócić do pracy, a my mamy wolne. Dlatego postanowiliśmy jeszcze na koniec roku, na te kilka dni pojechać na krótki wypoczynek. Zależało nam na miejscu z odpowiednią infrastrukturą dla dzieci, z basenem i całodniowym wyżywieniem.

 

Zastanawialiśmy się nad wyjazdem w polskie góry. Ja chciałam jechać w góry. Polskie góry są piękne, a zimą mogłyby być jeszcze piękniejsze, gdyby nie infrastuktura im towarzysząca i głównie mam na myśli drogi dojazdowe. Jak teraz patrzę na zdjęcia zasypanych śniegiem polskich Tatr, Beskidów czy Sudetów, które opanowały konta na Instagramie w ciągu ostatnich kilku dni to rzeczywiście trochę zazdroszczę tym, którzy obrali właśnie ten kierunek na swój świąteczno-noworoczny urlop. Bajeczna zima i rzeczywiście tylko tam w Polsce na Święta i po świętach było biało, więc szczególnie dla dzieci wielka radość. Jednak nie zazdroszczę jakości powietrza, która niestety wraz z niską temperaturą w górach bije teraz na alarm i to już nie na czerwono, a na bordowo w aplikacjach smogowych. Poza tym, jak pomyślę o dojeździe w góry, który dla nas (spod Warszawy) równa się ze spędzonymi w aucie co najmniej 5-6 godzinami i to przy dobrych wiatrach – nie licząc np. korków na Zakopiance czy innych mniejszych drogach w sezonie zimowym, które prowadzą do górskich miejscowości, to zdecydowanie południe Polski wykreśliliśmy z naszych planów na krótki,zimowy wyjazd z dzieckiem.

Wybraliśmy hotel ze względu niedaleką odległość od Warszawy. Zależało nam na samopoczuciu Antka w podróży, który ostatnio nie za dobrze znosi dalekie trasy samochodem. Po prostu, nie chcieliśmy jego i siebie męczyć daleką drogą.

Obraliśmy kierunek warmińsko-mazurskie, ponieważ w niecałe 3 godziny autem mogliśmy dotrzeć na miejsce. W drodze Antek chwilę się zdrzemnął, a resztę czasu zajął się nowymi książkami, naklejkami i zagadkami z serii Kapitan Nauka – są kapitalne i już nie raz korzystaliśmy z nich jako “czasoumilacza” podróży.  Mieliśmy również sporo przekąsek, których w drodze z dzieckiem nie może zabraknąć.

Hotel Marina Club w Sile k/Olsztyna okazał się strzałem w dziesiątkę, miał wszystko to na czym nam zależało, więc z ręka na sercu mogę Wam polecić to miejsca jakie przyjazne rodzinom z dziećmi, szczególnie tymi najmłodszymi. Obiekt jest położony nad samym Jeziorem Wulpińskim w małej miejscowości Siła w gminie Gietrzwałd. Wokół lasy, jeziora i głucha cisza, więc okolica bardzo spokojna.

Sam hotel oferuje bezpłatny dostęp do basenów (w tym do odkrytego małego basenu), klubu fitness, saun, łaźni parowych oraz wanny z hydromasażem. Jeśli chodzi o najmłodszych, to w środku znajduje się sala zabaw, która nie jest za duża, ale dla tych młodszych dzieci w zupełności jest wystarczająca. W sali zabaw codziennie są organizowane animacje dla dzieci. Jest animatorka, która organizuje dzieciom czas – codziennie od 10 do 20. Są projekcje filmów animowanych i wieczorne czytanie bajek. Na terenie obiektu znajduje się też kręgielnia, stół do bilardu i sala gier xbox – ale to zdecydowanie atrakcje dla młodzieży i dorosłych.

Hotel posiada prywatną plażę i ogród, więc w sezonie letnim może zaoferować zdecydowanie więcej atrakcji na zewnątrz. Za dodatkową opłatą można wypożyczyć rowery, przyczepki czy rowery biegowe, można zagrać w tenisa lub bule. Latem na prywatnej plaży należącej do hotelu można wypożyczyć sprzęt wodny, taki jak kajaki, żaglówki i łodzie elektryczne. Dla najmłodszych gości hotelowych jest również plac zabaw na zewnątrz i ścieżka rekreacyjna wzdłuż jeziora.

Poza tym, do dużego miasta jest  „rzut beretem” – 9 km w jedną stronę, więc można zrobić sobie wycieczkę krajoznawczą do Olsztyna, który jest bardzo ładnym miastem.

Co najbardziej mnie jako matkę cieszyło, to fakt, że w hotelowej restauracji Antek zjadał wszystko, aż uszy mu się trzęsły. Od prawdziwej owsianki na śniadanie, domowy rosół i pierogi z serem na obiad, po racuchy z jabłuszkami na deser. Jedzenie było naprawdę smaczne. Był duży wybór dań kuchni regionalnej i tradycyjnych polskich specjałów, za którymi my na emigracji przecież tęsknimy. Trzeba przyznać, że dzieci miały naprawdę duży wybór ulubionych potraw, owoców, warzyw i świeżo wyciskanych soków i smoothie.

Naprawdę nie mam się do czego przyczepić. To już trzeci hotel z naszych kilkudniowych pobytów na Mazurach z dzieckiem. Nie będę ich porównywać, bo każdy z nich był inny, ale należały do tych w kategorii “przyjaznych dzieciom”. Wcześniej byliśmy w dwóch warmińsko-mazurskich lokalizacjach: Hotel Mikołajki i Ośrodek Zalesie Mazury Active Spa i jak wspominam tamte pobyty  to również należały do udanych.

Dodaj komentarz